PRZEKŁAD

Ad lectorem benevolum  >  strony 9 -  12


Aratus loquitur   left left right  Dedicatio
 

 

DO ŻYCZLIWEGO CZYTELNIKA


Kiedy ponownie, w wolnym czasie przeczytałem tę parafrazę Fenomenów Cycerona i zobaczyłem, że pozbawiona początku i końca, w pozostałych fragmentach zachowała się prawie nietknięta, zacząłem przemyśliwać o odtworzeniu brakujących miejsc. W ogóle nie brałem pod uwagę , iż w tym momencie mógłbym się narazić na jakąkolwiek zazdrość, jeśli dla wyjaśnienia, albo raczej odtworzenia tego poematu, nad czym przede mną inni już się trudzili, sam wniosę jakąś cząstkę pracy. Po pierwsze przekonała mnie łatwość zamierzenia, ponieważ wydawało się, że mniej liczne są brakujące fragmenty od tych, które się zachowały, a dodatkowo zachowała się ich wersja grecka, dzięki której już wcześniej dotarły do nas i teraz mogły zostać wyprowadzone i odtworzone. Poza tym nie dawała mi spokoju myśl o samym Aratosie, który z powodu różnych kolei losu, będącego udziałem również łaciny, nie miał szczęścia i mimo przetłumaczenia go na łacinę przez dwóch wybitnych i wykształconych mężów, dotarł do nas bardzo uszkodzony i prawie nieczytelny. Również wersja Awienusa wydaje się podlegać temu samemu losowi. Pod tym względem także nasz Cyceron nie dorównuje, według mojej oceny, Aratosowi, chociaż także on wydaje się nie mniej dokładny od Awienusa i dzięki temu bardzo przydatny dla uczących się. Powodowany tymi racjami oddałem się pracy nad tym dziełkiem, uważając, że nie pozostanie to bez korzyści

STRONA 9

Oryginalny skan

Transkrypcja

dla uczącej się młodzieży, jeśli mogłaby porównać z zachowanymi fragmentami greckimi zachowane fragmenty łacińskie, zwłaszcza te zachowane pod imieniem Cycerona. A ponieważ zamierzeniem moim było, ażeby braki w łacińskim tekście, zostały uzupełnione według łacińskiej koncepcji, starałem się je właśnie tak przystosować z greckiego tekstu. Natomiast co do całości samego dzieła i samej jakby idei Cycerona nie wszędzie ustaliłem, wbrew mojej nadziei, ową część usuniętą albo zgadzającą się z greckim Aratosem. Nie wydawało się bowiem konieczne i stracone odtwarzać, i wadliwe poprawiać. Ja zaś zapragnąłem ku wspólnemu pożytkowi dla literatury odtworzyć łacińskiego Aratosa, nie jak wcześniej uszkodzonego i niechlujnego, lecz na ile potrafiłem poprawnego i oczyszczonego oraz stwierdziłem, że niewielką cenę zapłaciłem, jeśli uzupełniłem wszystkie luki i wyrzutnie, a pozostawiłem jakby przez roztargnienie pewne miejsca charakterystyczne, które nie mogły odebrać dziełu wiele wdzięku. Aby zaś nie zniechęcić się w tym działaniu, jeślibym zamierzał jednak usunąć te błędy w zapale literackiej poprawności, poszedłem za przykładem samego Cycerona, który według świadectwa Euzebiusza skorygował, wobec przedwczesnej śmierci autora, pisma Lukrecjusza mało poprawne i wydawało się, że takie prawo sam sobie przyznał. Na to samo w swoich pismach innym miał też pozwolić, na co sobie w cudzych pismach pozwalał, gdyby znaleźli w nich jakiś ślad ludzkiej nieporadności. Nie jestem oczywiście tak zadufany w sobie, żeby nie widzieć, jak wielka przepaść istnieje między mną a Cyceronem, ale to samo wyznaję w stosunku do Cycerona, co do każdego mądrego sędziego, iż nikt nie rodzi się mędrcem, lecz staje się  nim i że Cyceron tak jak inni potrzebował czasu, skoro natrafiłby na Cycerona. Dzięki świadectwu samego Cycerona wiadomo również, że ta parafraza Arateów została dokonana przez niego w wieku młodzieńczym. I dlatego nie powinno budzić zdziwienia,

STRONA 10

Oryginalny skan

Transkrypcja

jeśli w tej pracy pozostałyby jakieś miejsca, które mogłyby świadczyć o owej nieporadności i niedojrzałości wieku i umysłu. I nie mówię tego w tym celu, ażebym uważał, iż należy każdy błąd znaleziony w tym dziełku zarzucić Cyceronowi. Do pewnego stopnia może znalazłyby się pewne miejsca, które mogłyby wprowadzić w błąd Cycerona, będącego w tak młodym wieku, ale mnie się wydaje, że większą częścią pomyłek trzeba należy obarczyć albo bibliotekarzy, albo owych dawnych krytyków. Pojawiają się bowiem takiego typu pomyłki, których nie popełniłby Cyceron, nawet w młodzieńczym wieku. Skrywały się aż dotąd albo ze względu na szacunek dla Cycerona, albo, co ja uważam za prawdziwsze, w zgodności wersów, przy pierwszym kontakcie prawidłowej. Skoro zaś wydawały się w niczym nie łamać reguł metrycznych, nie było potrzeby uważać, że oddalają się od prawdy zwłaszcza dla tych, którzy nie uważali za stosowne sprawdzić je według wzoru greckiego. Jaką zatem należałoby obrać bezpieczną metodę, która pozwoliłaby w książkach okaleczonych i niezachowanych w całości miejsca, które wydają się oryginalne uważać za dzieło autora czy jednego tylko Germanika, posługującego się tymże autorem podobnie, które fragmenty mogłyby posłużyć za podstawę, jeśli większość z nich przy rozpatrywaniu układu wersów, nie wydaje się być błędna, natomiast przy analizie treści i prawdy okazuje się bezsensowna i fałszywa. W ogóle nie mogło budzić moich wątpliwości istnienie pewnych ludzi, którzy nie usiłowaliby skrytykować i uzupełnić tego dziełka, w większej części niezachowanego i uszkodzonego, którzy jednak uznali za wystarczający argument to, że wersy zgadzają się co do stóp, natomiast w ogóle nie zadali sobie trudu, żeby sprawdzić czy ich sens zgadzałby się z zamysłem Aratosa. To właśnie po tak długim upływie czasu mogło wyjść na korzyść temu dziełku Cycerona, że z powodu starości coś przypadkiem mogło w nim zostać zmienione. Nie brakowało również podobnych krytyków Germanika, którzy starali się na siłę ową stratę uzupełnić i tak przekazywali nam zamiast wersów oryginalnych fałszywe. Jakkolwiek by jednak nie było, ja stosownie do swoich umiejętności nie pozwoliłem, aby miłośnicy literatury byli narażeni na pomyłkę w tej części i te miejsca, które wydawały mi się niezgodne z Aratosem, albo uważałem za wystarczające jedynie wskazać,

STRONA 11

Oryginalny skan

Transkrypcja

inne zaś ocenione przez mnie jako szczególnie ważne postarałem się skorygować, jednak w taki sposób, aby w jak najmniejszym stopniu, na ile to było możliwe, odchodzić od zachowanego tekstu, ponieważ istniejące błędy należałoby raczej potraktować za  powstałe z winy bibliotekarza, niż z zaniedbania autora. I każdy będzie to mógł sprawdzić w trakcie lektury. Aby zaś ten mój trud naraził się na zawiść łagodniejszą od niego, nie tylko Fenomeny tak, jak na początku zamierzałem, lecz także Prognostyki nie tyle oczyściłem (bardzo nieliczne bowiem zachowały się wersy z tej części dziełka Cycerona), ile raczej sam przełożyłem z greki abym, skoro tak wiele pracy włożyłem w odtworzenie tego dziełka, według mojego własnego sądu mógł odrzucić z tych fragmentów Cycerona te, które nie pasowały wystarczająco do podjętego zamierzenia. I tak, miły czytelniku, masz powody mojego zamysłu i efektu w stosunku do którego, mam nadzieję, nikt nie będzie tak krytyczny aby uważać, że ten mój wysiłek został podjęty bez żadnego pożytku dla badaczy. Żegnaj i korzystaj z mojej odwagi bez konieczności narażania się samemu na krytykę.


STRONA 12

Oryginalny skan

Transkrypcja