PRZEKŁAD

Elegiarum libri IV >  Liber I >  Elegia XV >  strony 36 -  40


Elegia XIV  left left right  Liber II
 

 

 

 

 

 

ELEGIA XV1.

 

Teraz zaś, Muzo, opowiedz zwyczajnym sercem

STRONA 36

Oryginalny skan

Transkrypcja

jak wojownicza Wanda przewodziła2 Polakom3.

Gdy ojciec Krakus opuścił świat żywych, jego syn

młodszy, brata podstępnie zabiwszy,

usiadł na tronie; lecz i on wkrótce, gniewem bóstwa

i cieniem brata strwożony we dnie i nocy,

zwycięskim uległ Furiom, nie więcej nad rok

nacieszywszy się władzą, do której doszedł przez zbrodnię.

Jedyna została z krwi Krakusa Wanda,

Wanda wspaniałej urody, Wanda wielkiego charakteru4.

Nienawykła była do przędzy czy do wrzeciona Minerwy5,

obce jej były nici i różnobarwne hafty;

wolała uzbrojona w strzały towarzyszyć chyżej Dianie6,

ścigać i zabijać w górskich lasach dzikie zwierzęta.

Toteż nienawidziła weselnych pochodni i śpiewów,

wiedziona stała miłością dziewiczej czystości.

Wszakże taiła to zawsze na dnie swego serca,

podczas gdy lud wiązał z nią inne nadzieje,

życząc tobie, najpiękniejsza spośród nimf sarmackich,

małżonka równego sławą i bogactwem.

Zatem w jednomyślnej zgodzie lud oraz możni

powierzyli królewski berło jej niewieściej dłoni.

Wanda broniła się zrazu, nie chcąc uwierzyć, że starczy

jej sił, by podjąć na siebie ciężar całego królestwa.

Wreszcie z trudem przekonana natarczywymi prośbami senatu

zasiadła, piękna dziewica7, na ojcowskim tronie,

a potem z taką pilnością pełniła powierzone zadanie,

STRONA 37

Oryginalny skan

Transkrypcja

iż mogłaby stanąć w rzędzie wielkich mężów.

Wielu młodzieńców z krajów Północy8 starało się o nią,

lecz ich marzenia wiatr rozwiewał po niebie.

Natarczywiej niż inni, Niemiec Rytygier9 ubiegał się o nią,

ale i Rytygier równie płonną żył nadzieją.

Słynący bogactwem, pyszniący się Marsową sławą,

szczycił się szlachetnym rodem, idącym od rzeki Renu10.

Lecz Wanda, wierna swemu dziewictwu, nie dba o bogactwa,

ani o ród, ni o mężne czyny zalotnika.

Wzgardzony wrze gniewem, miotają nim dwojakie uczucia:

to wściekłość go zdejmuje, to znów pali okrutna miłość.

Więc rzecze: „Wziąć się trzeba na sposób, prośba nic tu nie wskóra”,

i zaraz w szaleństwie porywa śmiercionośną broń.

Nie uszły uwadze Wandy zamiary szalonego Niemca,

lecz mimo wszystko nie odstąpiła od postanowienia.

Już jednaki szła popychał obie strony do wojny,

gdy przed Wandą stawił się poseł przysłany od wroga,

mówiąc: „Rytygiera, o pani, wkrótce ujrzysz. Czy mężem

go wolisz, czy wrogiem, wybór należy do ciebie”.

„Żadnego z dwojga – odpowie Wanda – nie pragnę”. To rzekłszy,

odprawiła herolda bez zwłoki.

Wróg tą odpowiedzią jeszcze bardziej wzburzony, miłość

obrócił w nienawiść, i ruszył w przedsięwziętą drogę.

Ustawiwszy szyki, wybiegła opasana kołczanem Amazonka11

i wzniósłszy ręce ku niebu, tak się modliła:

„To, co w najwyższej mam cenie, co jest mi droższe nad wszystko,

niech tobie, Jowiszu, przypadnie, jeśli zwyciężę!”

STRONA 38

Oryginalny skan

Transkrypcja

Potomek Saturna12 wysłuchał z jasnego nieba modlitwy

i z podniebnej twierdzy zagrzmiał po prawej ręce13.

Uszczęśliwiona wróżbą, kazała grać do boju, i sama na wroga

uderzyła przed wszystkimi innymi na chyżym koniu.

Za królową pospieszyło wojsko zjeżone od włóczni,

Niemcy stawili im czoła z nieustraszoną odwagą.

Zaczęła się straszna bitwa, tną i padają z obu stron,

Mars dziki po tej i po tamtej stronie zbiera krwawe żniwo.

Żołnierz niemiecki pobity został co do jednego, sam także

wódz poległ od celnego cięcia przed swymi orłami.

Broń zdjęto z zabitego, ciało zaś pochowano,

jeńcom darowano życie i pozwolono odejść.

Tam zaś, gdzie bitwę stoczono, wystawiła zwycięska królowa

wspaniały triumfalny pomnik nad wiślanymi nurtami.

Tu też złożyła szyszaki i broń mężów, potem zwrócona

ku dźwięcznym falom rzeki zaczęła przemawiać tymi słowy:

„Wisło bogata w wody, Wisło, źrenico wszystkich rzek,

które z wyżyn północnego nieba ogląda Niedźwiedzica14,

ja jestem tą, która ci niegdyś składała w ofierze

wińce i kwiaty, ja – Wanda, tak dobrze znana twym falom,

dziś zamiast bladych fiołków i szafranowych hiacyntów

przynoszę na twe brzegi te oto krwawe zdobycze:

pomnik zwycięstwa nad wrogiem, który nierozważnie

podniósł na mnie broń, szaleniec, bogom na przekór.

A że nie zdołał zniewolić mnie prośbą, spróbował żelazem

mnie zmusić – na próżno, płacąc za to swym życiem.

STRONA 39

Oryginalny skan

Transkrypcja

Teraz leży okrutnik, śmiertelną raną porażony,

mnie zaś wynosi sława pod same gwiazdy na niebie.

Bogowie, przy których wsparciu porwałam się na wrogie włócznie,

dzięki którym wróg salwował się haniebną ucieczką,

niech nikt nie mówi, że w trwodze biłam wam pokłony, a potem

wolna od nieszczęść nie dbam już o was,

lecz cokolwiek wam przyrzekłam w godzinie rozpaczy,

niech wszyscy wiedzą, że teraz uratowana wypełnię.

Czy jest cokolwiek droższego nad życie? Moje życie,

które od was mam w darze, teraz chętnie wam oddaję!”

Tak rzekła i jak stała na wyniosłym brzegu rzeki,

tak sama z własnej woli rzuciła się w rwące wody15.

Zamarli wszyscy w zdumieniu, rozległ się jęk boleści,

w rozpaczy szarpali paznokciem niewinne policzki.

Ją zaś Wisła przyjęła w swoim błękitnym pałacu,

i czcić kazała – boginię ojczystej rzeki.

Lud, myśląc, że śmiertelna, szukał ciała pośród fal,

by złożyć jej członki na ostatnim całopalnym stosie.

Lecz że nie znalazł, wzniósł zaraz kopiec bez grobu16,

i trzykroć wołał za cieniem, by wrócił znad wód Styksu17.

Głos ów dotarł do dna rzecznej głębiny,

i błąd ten ucieszył nową Najadę18.

I jak wówczas nikt nie powstrzymał się od gorzkich łez,

tak do dziś wszystkie wieki opłakiwały ów dzień.

Do dziś wznosi się ów szlachetny pomnik na lewym brzegu rzeki,

tam gdzie jasne wody Wisły opływają Mogiłę19.

 

przekład: Grzegorz Franczak


STRONA 40

Oryginalny skan

Transkrypcja