JANA KOCHANOWSKIEGO
PIEŚŃ ZWYCIĘSKA DO STEFANA BATOREGO, SŁAWNEGO KRÓLA POLSKIEGO
na zakończenie wojny z Moskwą i odzyskanie Inflant, w roku po Narodzeniu Chrystusa 1582
DI Szybciej, Muzo7! Z dorycką lutnią I słodko brzmiącymi pieśniami Wyjdźmy naprzeciw królowi Batoremu. On ponownie spogląda na miłą małżonkę9 i swoje królestwo, Wsławiony nie zapasami na stadionie frygijskiego Pelopsa8 Czy wyścigami lotnych kwadryg, Lecz dzięki pokonaniu i zmuszeniu do ucieczki wrogów Nad odległym Donem10 |
STRONA 7 |
I dzięki zdobyciu stu miast11. A po zakończeniu walk Sprowadza z powrotem
DII Oddziały zmęczone wojną. Wojownik to najbieglejszy w wojennym kunszcie I nie mniej stanowczy W radzie oraz działaniu. Chwała olimpiad przeminęła, Nadszarpnięta zawistnym zębem12 czasu. Uległ zapomnieniu Sławny istmijski13 i pytyjski14 agon. Trwa jeszcze ulotna nazwa igrzysk nemejskich15. A choć same igrzyska poszły już w zapomnienie16, Przecież nie poszło w zapomnienie Męstwo i zapał wojenny,
DIII I potęga ducha. Dzięki niej właśnie mój król, Tak się wysforował w sławie przed innych, |
STRONA 8 |
Że ustępuje chyba jednemu Marsowi17. Nie odrzuca19 przy tym, A raczej właśnie ceni nauki18, Ponieważ wie, iż zawsze są i były one dla niego Z największym pożytkiem i przydawały mu chwały. Przy tym tak wielka jest tego męża ogłada I tak wielka łagodność obyczajów, Że można powiedzieć, Iż wszystkie jego czyny i słowa.
D IV Wolne są od wszelkiej pychy Zaiste, Nawet ów Ulisses22, Niegdyś sławiony We wzniosłych pieśniach Homera20, Tak usilnie nie unikał niebezpiecznie brzmiących potworów Z morskich głębin21, Jak on uniknął wszystkich pokus pożądliwości, Gardząc odpoczynkiem I pokonując nieustannie przeszkody. To jest z pewnością jedyna droga Dla pragnących zdobyć sławę. |
STRONA 9 |
D V Może też w innym czasie, Za zachętą bogini, Uda się pełniej przypomnieć Jego wcześniejsze, Z lat młodzieńczych, dokonania w ojczyźnie, W jakich ciężkich walkach dowodził, Rozpętanych sporami władców, On wywodzący się z rodu Huna Attyli23 I obdarzony wyjątkowymi zaletami. Teraz bowiem bystra myśl wyrywa się, Aby przedstawić te czyny, Które zdarzyły się w późniejszych czasach.
D VI Pokonać zawiść, To z pewnością jest czyn godny wielkiego Herkulesa24. A Tobie, mężny Batory, Słusznie to chyba powinno być przyznane Przed innymi. Przecież to właśnie Ty, Wiodąc z innymi życie według tych samych praw, |
STRONA 10 |
W szczęśliwej ojczyźnie, Wydawałeś się tak przewyższać pozostałych męstwem, Że po odejściu, z wyroku losów, wspaniałego władcy25 Zostałeś wybrany na miejsce zmarłego Za całkowitą zgodą sejmu
D VII I przy poparciu narodu. Ten pochlebny sąd Rodaków o Tobie Oraz szlachetną pochwałę Zgodnego narodu, Świadomie potwierdziły Również nieujarzmione Narody Sarmatów, Kiedy nałożyły Ci świętą koronę I oficjalnie ogłosiły Wielkim królem Walecznych Polaków.
D VIII Może i ja nie tak bardzo narażę się |
STRONA 11 |
Na krytykę odejścia od tematu, Jeśli w skrócie przedstawię Ówczesny stan Polski. W ten sposób bowiem, Przesławny królu, I przenikliwa siła umysłu, I wspaniała Twoja mądrość Stanie się wyraźniejsza. A na pewno jasno zarysuje się, Jak wzburzone, jak niespokojne I skłócone królestwo przyjąłeś,
D IX I, w jak krótkim czasie Uspokoiłeś wszystkie niepokoje i bunty. Rozbłyskując, Jak gwiazda zbawienna26 dla żeglarzy Na wzburzonym morzu, Wśród gwałtownych odmętów. Niespodziewana śmierć Wyrwała berło z rąk Jagiellona27. Jego zaś samego zmusiła udać się Na czarnej łodzi do przerażających komnat Hadesa28. |
STRONA 12 |
Na jego miejsce został wybrany Henryk29, Wychowanek pięknej Francji,
D X Przy ogromnym zamieszaniu I niezgodzie mężów. Nie był bowiem przez wszystkich na równi wyczekiwany. Nie wszyscy też Ufnie skłaniali przychylne ucho Ku jego gładkim obietnicom. A do tego słychać było Powtarzane przez wielu i to, Że panowanie Francuza30 nie przysłuży się Polsce, Której potrzeba bystrej źrenicy. I rzeczywiście szybko nastąpił kres Dopiero co rozpoczętych rządów.
D XI Zaiste bowiem tyle wtedy zdarzyło się nieszczęść I tak wiele niebezpieczeństw, Które wymagały, Aby je przezwyciężyli dzielni Lechici Pod wodzą Walezjusza. |
STRONA 13 |
A nie pojawił się jeszcze wieszcz na tyle nieomylny, Aby mógł przewidzieć to, Co się zdarzy. Bowiem ów wielki król, Choć nie rządził nawet przez pół roku, w tajemnicy przed wszystkimi, Zbiegł nocą, Niepomny na berło i koronę.
D XII Zdarzenie to Wydało się całej Polsce podobne do znaku wróżebnego31. Zatem ponownie schodzą się Pod broń srodzy mężowie, Naród dzieli się na stronnictwa, A i sam tłum jest wewnętrznie skłócony. Nie oszczędzają już na groźbach, Że elekcja następnego króla nie będzie miała takiej samej postaci, jak poprzednia, I przy sprawdzaniu głosów Nie będzie tego samego sposobu postępowania, Ponieważ owego pierwszego, |
STRONA 14 |
D XIII Wybrali, przy sprzeciwie prawie połowy narodu. Tak wtedy rozjuszeni wrzeli. Stąd, skoro zeszli się obyczajem przodków w jedno miejsce, Część sprzyja ci dalej, Francuzie, choć nieobecnemu I oczekuje twojego powrotu, Część wskazuje na potężny dom austriacki, Odznaczający się pobożnością i wiarą. Pojawiła się jednak obawa, Czy powinno się szczepić Odrośl z tego drzewa Na mroźnej północy.
D XIV Jednak tych, Którzy z wielkim poświęceniem Starali się oddać koronę rodakowi, Była przed innymi zdecydowanie największa liczba. Ci w końcu zgodnie, Porwani gwałtownymi wiatrami, W przeciwną stronę skierowali żagle |
STRONA 15 |
I dotarli, Batory, do Twoich przyjaznych obozów. Nie spoczęło również Ani stronnictwo francuskie, ani zwalczające się w swoim łonie austriackie.
D XV Zaraz, bez zwłoki przyłączają się do do cesarskich szeregów. Cóż więcej! Niezgoda zrodziła dwóch władców Polsce. Cesarza, Ozdobę Austriaków I Ciebie Batory, Władającego starożytnym królestwem Dacji. Nie było czasu na zwłokę. Lotni posłańcy pędzą do obu stron, Aby skłonić do pośpiechu nowych władców. A w międzyczasie ogromny strach Padł na polskie miasta.
D XVI Przed oczyma przerażonych32 |
STRONA 16 |
Nocą i dniem jawi się Szaleńczy obraz wojny domowej. I już każda ze stron szykuje swoje oddziały, I umacnia swoje obozy, I miasta zajmuje. Z oddali rozbrzmiewa spiżowa trąba, Zwiastunka wojny33. Pierzchają w popłochu Mieszkańcy wsi, Dokądkolwiek ich stopy poniosą34, Wioząc na wozach stłoczone dzieci.
D XVII Tutaj właśnie rozbłysło, O królu, Twoje sławne umiarkowanie I opanowanie ducha, Godne by je opiewać przez wszystkie wieki. Skoro bowiem, W tym właśnie królestwie, Dzięki staraniom ludzi i wysiłkowi, (Po cóż bowiem mielibyśmy zaprzeczać rzeczom oczywistym?) Stałeś się silniejszy od cesarskiego stronnictwa, |
STRONA 17 |
To jednak pełne żagle I przyjazny bieg Twojej fortuny tak wstrzymywałeś i spowalniałeś35,
D XVIII Aby sprawa sama przez się wykazała, Że Ty ten zaszczyt bez wahania odstąpiłbyś cesarzowi, Jeśliby tylko i on Nieugięcie przeprowadzał swój plan. Ponieważ jednak, Zaszczycony tytułem władcy tego królestwa, Nie zjawił się osobiście, Aby założyć koronę, A pragnął jedynie Marnym cieniem swego imienia Sprowadzić Cię z raz obranej drogi36, Wyraźnie przeczułeś,
D XIX Że nie postępuje wobec Ciebie z uczciwym sercem37. Dlatego i sam nie chciałeś starać się o wdzięczność, U którego nie widziałeś żadnej oznaki Wdzięczności38. |
STRONA 18 |
Czy mogłeś znieść, Że to, co odstępowałeś w imię przyjaźni Podstępem Ci wydzierano? Postanowiłeś, iż raczej trzeba całą krzywdę pominąć I zacząłeś przygotowywać się Do wyruszenia w dalszą drogę.. Kiedy więc w ojczyźnie, Jak należało, uporządkowałeś sprawy,
D XX Bez zwłoki udałeś się z pozdrowieniem Do świętych progów bogów I do ojczystej ziemi, I tak przemówiłeś: „Bogowie ojczyści i ty moja żywicielko39, Bogata w owoce, Wsławiona wojowniczymi mężami, Nie wstyd mi, że tu się urodziłem. I, jeśliby losy pozwoliły40, Pod tym niebem chciałbym, Aby mi dane było przeżyć życie, Aż do samego końca nici nieubłaganej parki. |
STRONA 19 |
D XXI Lecz czuwa niecierpiące spokoju I żądne czynu męstwo41, Niestrudzenie wynajdując zadania, Aby swoje możliwości poddać próbie. Doskonale rozumiem, Że ja nie jestem wzywany na tańce Czy jakieś uczty. Wszystko widzę pełne niepokojów, Pełne rozdźwięków. One jednak mnie nie przerażają, Bardziej właśnie pobudzają. Któż bowiem nieobeznany z walką starałby się o koronę?
D XXII Zaprawdę już rzuciłem kości42. Wy, o bogowie, Wskażcie pomyślną drogę I właściwe decyzje.” Taki był wtedy, o królu, Twój głos, wzywający niebian. Potem całujesz święte podwoje |
STRONA 20 |
I opuściwszy progi bogów, Wsiadasz na wysmukły grzbiet rączego konia43, Który gryząc metalową uzdę, I niecierpliwie parskając, Stara się, aby mu zwolnić wodze.
D XXIII I zwlekającego pana popędza, Niespokojnym łbem rzucając W przeciwne strony I ochoczo rwąc się do biegu. Zaś wokół Ciebie gęsty tłum44 idzie, Nie przestając życzyć Ci wszelkiej pomyślności. Ty konno wyprzedzając ludzi I obejmując łaskawie oczyma, Nie pozostawiasz ich, Pozbawionych pociechy Twoich słów, Aby na koniec wreszcie Pośpiesznie rozpocząć własną drogę.
D XXIV Zaledwie pokonałeś |
STRONA 21 |
Strome szczyty Karpat, Gdy rozeszła się Wśród wszystkich narodów Polski Wieść o Twoim przybyciu. Natychmiast też zaczęło się chwiać stronnictwo austriackie. Bowiem nikt nie wątpił, Że ten zdobędzie koronę Walecznej45 Polski, Kto pierwszy wkroczy w jej granice. Nawet sami przeciwnicy Tak powtarzali:
D XXV „Jednak to ten, Pokonawszy w marszu46 Rwące rzeki i wyniosłe szczyty gór Jako pierwszy obejmuje polskie łany. Nasz, którego siedziba tak blisko się mieści, Jeszcze nawet kroku nie uczynił Poza granice, A jeśli dalej będzie się wahać, Kogo władczyni zechce za króla I co rozstrzygnie los.47” |
STRONA 22 |
Takie słowa cesarscy po cichu szeptali. Ty zaś otoczony rosnącym z dnia na dzień tłumem,
D XXVI Śpiesznie kroczysz Środkiem miast polskich, Nie bez okrzyków radości narodu I radosnego poklasku wesołej młodzieży. Gdy już zbliżano się do Krakowa, Kwiat całej Sarmacji Wyrusza naprzeciw Ciebie. Błyszczy z daleka jasne uzbrojenie48, A złoto mieniąc się Światłami rozjaśnia powietrze49. Z jednej strony dążą oddziały konne, Z drugiej zaś piesze,
D XXVII Wszystkie w porządku krocząc Za swoimi własnymi sztandarami i groźnymi orłami. W środku zaś Orszak czcigodnego senatu. |
STRONA 23 |
Tych poprzedzają młodzieńcy na koniach, Wszyscy pochodzący ze sławnego pnia. Gdy tylko zbliżyłeś się do przyjaznych szeregów I z bliska Twe oblicze mogło być rozpoznawane, Zaraz mąż, Wybrany spośród grona senatorów, Jeden w imieniu wszystkich Powitał Cię50. D XXVIII Błagał Wszystkich bogów, Aby Twoje zjawienie się Zarówno dla Ciebie, Jak i dla narodu polskiego Okazało się pomyślne i zbawienne, Abyś od razu zaczął wprowadzać w czyn powzięte już zamiary. I mocno zachęcał, abyś, za przewodnictwem bogów, Objął tak bardzo należne Twoim cnotom miejsce, Starożytne siedziby dawnych władców. Ty z kolei do niego, Tymi słowy przemówiłeś: |
STRONA 24 |
D XIX Że nie wszedłeś na tę drogę Gnany żądzami ambicji I jedynie miły wybór Narodu tak szlachetnego Miał dla Ciebie znaczenie. Również i to nie budzi wątpliwości, Że ta zgoda ludów tak różniących się, Obyczajami i językiem Jest dziełem bogów. Zatem trzeba było ulec Autorytetowi najznamienitszych narodów I życzliwemu nakazowi bogów;
D XXX I ze starożytnych ziem51 Dacji, Przemierzywszy nieprzyjazne urwiska Karpat Stawić się I nie dopuścić, Aby Polacy kiedykolwiek mieli żałować Decyzji wyboru władcy. Gdy to wyrzekłeś, |
STRONA 25 |
Zaraz zaczęły przesuwać się szeregi wojska, Pośrodku których Ty wyróżniałeś się, Wyraźnie widoczny dla wszystkich, Godny herosa, Większy od śmiertelnego męża.
D XXXI Szlachetny wkroczyłeś W spiżowe bramy sławnego miasta52 I z największą radością Przychylnego narodu, Zostałeś doprowadzony do królewskiej siedziby. Tutaj odpoczynkiem odświeżyłeś zarazem siły, Jak i swój umysł, A potem, według obyczaju, Pomodliwszy się najpierw do bogów o pokój, Na powszechnym zgromadzeniu53 i narodu, i senatorów Opasałeś znamienitą skroń Drogocenną koroną.
D XXXII Radość zwiększyła Narzeczona zrodzona z krwi polskich królów, |
STRONA 26 |
Oddana Ci jako towarzyszka łoża54, Według zawartego układu56, Nie zmniejszając sławy55 zwycięstw przodków, Dzięki wspaniałym zaletom umysłu. Po doprowadzeniu zaś ceremonii do końca, Ogarnęła Cię, zaniepokojonego Ta przede wszystkim troska, W jaki sposób Mogłyby być doprowadzone do zgody Zacięte umysły obywateli
D XXXIII I przywrócony tak bardzo wyczekiwany pokój. Choć wraz z Twoim przybyciem znaczna liczba Nie wahała się od razu opuścić cesarskich szeregów, To jednak, Duża część nie wycofała się, A pomiędzy nimi wielu znacznych I rodem, I zasługami mężów57. Nie uleciała jeszcze bowiem Z umysłów ludzi złudna nadzieja Na rychłe przybycie cesarza, |
STRONA 27 |
Podsycana pogłoskami.
D XXXIV Ty uśmierzyłeś Te błędne rozterki umysłów, Te wrzenia narodu, Swoją prawością, Ponieważ nie przedsięwziąłeś nic obraźliwego, ani nieprzemyślanego, I nic budzącego grozę, A jedynie rzeczy przemyślane i wyważone. Tak, jak sternik szybkiego okrętu Na środku Morza Jońskiego, Przy niesprzyjających wiatrach58, Nie walczy z rozgniewanym morzem I przeciw gwałtownym falom59
D XXXV Nie stara się płynąć, Lecz dzięki doświadczeniu Pokonuje ataki srogiegu żywiołu, Już to poddając się falom, Już to wybierając drogę pomiędzy załamującymi się bałwanami, |
STRONA 28 |
Zdolny wykorzystać przerwę I wszystkie uderzenia burzy i morza, Aby nietknięty okręt Zwycięsko doprowadzić do upragnionych, piaszczystych wybrzeży60. Podobnie Ty, Posłużywszy się tą umiejętnością, Z największych odmętów ocaliłeś państwo
D XXXVI I doprowadziłeś do bezpiecznej przystani. Jedno tylko miasto61, Ufne w cyklopie mury, Odrzuciło Twoje sprawiedliwe rządy. I nic by się nie stało, Jeśliby bezczynny lud Tkwił wśród swoich murów I nie wychylał się poza wały, Wiedziony gwałtowną żądzą63 srogiego Marsa62; Podobnie, jak powolny żółw, Gdy wystawił głowę Z rogowej skorupy,
D XXXVII Jęknął64, |
STRONA 29 |
Ciężko zraniony ostrzem twardego żelaza I gwałtownie cofnął się do swojej kryjówki, Wciągnąwszy szyję, Nie grożąc już ani bronią, ani oszczerstwami. Nie wahałeś się, Najłaskawszy królu, Przebaczyć im, Jak i wszystkim pozostałym, Którzy szaleni, w owych groźnych czasach przeciw Tobie rogi podnieśli. Objąłeś wszystkich, stwierdzam, Ojcowską miłością,
D XXXVIII Aby nie tylko zwycięzcy, Walczący pod Twymi sztandarami, Popierali Cię, Ale i pokonani, Doświadczywszy Twej łagodności65, Mieli co wysławiać. Tak przedstawiały się sprawy66 w ojczyźnie. Teraz, o Muzo, mistrzyni złotej cytry, Wyśpiewaj, jak pokonany Moskwicin podał tyły67, |
STRONA 30 |
Jak nie mógł wytrzymać Ataku mego króla I jak jednocześnie stracił chwałę wojskowego oręża
D XXXIX I prawie całe królestwo. Pieryjko68, wyjaśnij mi te sprawy w kilku słowach, Wypada bowiem Rzeczy wielkie zamykać właśnie w kilku, Często też za długa mowa Ma małą wartość. Polacy i mieszkańcy Rosji Mają to samo słowiańskie pochodzenie, Ale odmienne wyznanie Rozdzieliło dotąd gotowych do zgody, Które to zło dzieli nawet jednomyślnych braci. O panowanie nad Rosją było wiele sporów,
D XL A przy tym pomiędzy jednymi i drugimi Toczyło się wiele krwawych bojów69. Jeszcze dobrze nie utrwalił się pokój, Gdy świeża krzywda |
STRONA 31 |
Rozpala zadawnione niesnaski. Bowiem w niepewnych czasach I w czasie ostrego sporu Polaków, Mieszkaniec Moskwy, Dawny władca północnego wybrzeża, Osądziwszy, Że nastał odpowiedni czas do wznowienia wojny, I wcześniej przygotowawszy wojsko,
D XLI Połock, najważniejsze miasto w litewskich granicach, Oblężeniem opasuje I zdobywa, i wzbogaciwszy się We wszelkiego rodzaju łupy. Triumfuje w dzikiej pysze. Nie dość jednak tego dla żądzy. Dlatego w szalonej nadziei zbrojnie napada Na wszystkie północne kraje, Również i na Inflantczyków, Wiernych królewskiemu berłu70. Nieposkromiony i w ogniu, i w broni71 sroży się na żyznych polach, Zewsząd też ściąga łupy, |
STRONA 32 |
D XLII Zajmuje miasta, W twierdzach osadza swoje załogi72 I zaopatruje je w broń73 oraz żywność Tak, że w krótkim czasie, Prawie cały obszar Podporządkowuje pod swoje prawa. W ten sposób zaczął szaleć, Jeszcze za życia króla Augusta, Nie złagodniał za panowania Henryka, I dopiero, spośród wszystkich władców, Przeciw tyranowi, Rozzuchwalonemu pomyślnością,
D XLIII Ty, królu Stefanie, Jako pierwszy odważyłeś się wystąpić. Pewną też wróżbę tej wojny Zesłali Ci bogowie Zaraz w pierwszych potyczkach Orężnego Marsa. Bowiem, kiedy74 Moskwa |
STRONA 33 |
Zaciekle wstrząsała murami wendeńskimi, Mała garstka Twoich, Ośmieliła się zewrzeć z potężnymi wojskami I całą armię starła na proch, A głównych wodzów w wojnie zakuła w kajdany75.
D XLIV Na kształt pioruna, z siłą Marsa Zdobyła też sto spiżowych dział I nauczyła Niezwyciężonego dotąd wroga, Że jednak może być pokonany. I tak po raz pierwszy kości zostały rzucone. Stąd, pod Połock spieszysz ze wszystkimi siłami, Wiodąc ze sobą Siedmogrodzian, Litwinów, Polaków i Niemców, Zastęp mężów, dzielnych w boju. Nie mniej pośpieszna Moskwa Do koniecznej obrony swoich ziem.
D XLV A przychodzą z pomocą Rusini, |
STRONA 34 |
Lud rozrzucony Wzdłuż brzegów bystrego Dniepru76. Niezdobyte zapory ustawiają przy bramach, Na wieżach stawiają potężne działa I przygotowują wszystko, Co nawet podczas najdłuższego oblężenia byłoby przydatne. W międzyczasie Ty nadchodzisz I mury otoczone fosą Szturmujesz ognistym ostrzałem. Te z najwyższym trudem Były utrzymywane przez wrogów.
D XLVI A mieli za sobą Sprzyjające gwiazdy ponurego nieba, Gdyż niesłychana nawałnica Przeszkadzała w robotach oblężniczych. Jednak, o królu, Dzięki Twemu szczęściu i niebywałemu męstwu Ów sławny gród Został wyrwany z rąk nieprzyjaciół I powrócił pod dawne panowanie. W czasie tego samego ataku został wzięty |
STRONA 35 |
I spalony ogniem Sokół77, Pod którym poległ kwiat moskiewskiej armii78
D XLVII I wybrane oddziały79. Równocześnie też poddała Ci się Susza80, Niezdobyte przedmurze Połocka. Pomijam milczeniem Pozostałe warownie. Wiadomo bowiem, Że o wiele większym zyskiem I korzyścią było to, Iż zdobyty Połock powrócił do dawnych władców. Tobie zaś, królu, Zdobywający sławę wiecznej81 chwały Na wszystkie wieki,
D XLVIII Nie wystarczyło ograbić wroga Z wojennej sławy, Lecz musiałeś go przewyższyć I łagodnością, i uczciwością. |
STRONA 36 |
Których bowiem Bellona83 chroniąc Oszczędziła w środku bitwy82, Tym wszystkim zostało darowane przez Ciebie Życie i wolność. Nikomu też nie poczytywano za zdradę, Jeśli powrócił do swoich oddziałów, Nawet jeżeli wcześniej nie Tobie wolał służyć. Ta klęska Moskwę
D XLIX Uczyniła bardziej spolegliwą Do tego stopnia, że stało się niewątpliwe, Iż nie pragnie ona niczego bardziej od pokoju. Zaprawdę ta, która wcześniej Zawsze zwykła obdarzać pokojem, Pokonana, za haniebne poczytywała84, Aby teraz prosić o niego. Również Ty nie wydawałeś się skłonny Do zaprzestania walki, Dopóki pod Twoje panowanie Ponownie nie wrócą żyzne Inflanty. Na co znów nie zgadzał się wróg. |
STRONA 37 |
D L Gdy więc stracono nadzieję85 na pokój, Nic już nie powstrzymuje Ani gwałtowności86, ani szału Marsa. Wciąż te same bitwy I oblężenia miast mają miejsce, A prawie z każdą potyczką Moskwa wydaje się słabsza. Ty zaś, o królu, Nie stoczyłeś sroższych zapasów Z wrogiem dotąd i niepokonanym, i okrutnym, Niż z samym terenem. Tyle rozległych błot,
D LI Tyle niekończących się i niedostępnych lasów I, przez mosty, Tyle wzburzonych rzek Należało pokonać. Do tego dodaj jeszcze niebotyczne góry I Ryfejskie87 skały, pokryte wiecznym śniegiem88 I srogie wichry północne, |
STRONA 38 |
Z potężną mocą walczące W obronie swoich mieszkańców. To wszystko jednak zwyciężyło Twoje męstwo89, Niecofające się przed żadnym wyzwaniem I poprowadziło oddziały jakby prostą drogą.
D LII Zatem, gdy wkroczyłeś na odległe, Moskiewskie tereny, Dzięki sprzyjającym Twoim zamiarom, Na równi Marsowi i losowi, Najpierw zdobywasz dzielnie bronione mury Potężnego Wieliża90, Potem zajmujesz sławny Uświat91. Nie były w stanie wytrzymać Twego ataku nawet Wielkie Łuki92, Miasto mogące rywalizować Pod względem bogactwa
D LIII W międzyczasie barbarzyński wróg95 oceniając, |
STRONA 39 |
Że nie jest dość bezpiecznie Stawiać opór w otwartej walce, Stara się z wrodzoną chytrością Unikać Twego oręża, Układając się z Tobą96, Już to przez listy pełne udawanej szczerości, Już to przez bezużytecznych posłańców, Przynoszących niedorzeczne polecenia Szalonego władcy. Tych Ty, o królu, jak należało, Słuchając obojętnym uchem,
D LIV Nie mniej pilnie oddawałeś się swoim obowiązkom, Wypełniając twarde powinności Marsa. Gdy barbarzyński żołnierz Stanął obozem pod murami Zwieńczonego wieżami Toropca97, Ty, królu, Rozkazujesz wyruszyć tam kilku tysiącom wybranych mężów, Którzy z marszu zdobywają Wzgórza i nieprzyjazne okolice. A tak wielkie przerażenie |
STRONA 40 |
Natychmiast obezwładniło nieprzyjaciół, Że żadnej więcej nie pokładali nadziei w broni,
D LV Lecz pierzchali na kształt ptaków, A na plecy98 uciekających Następował zwycięzca. Podczas tych działań runął w końcu I wysoki Newel99. Zdobycie Newla skłoniło zaś do poddania się Orzeryszcze100. Również ciebie, o Zawołoczy101, Nie uchroniła Ani obronność okolicy, Ani ogrom oblewającej cię wody. Zostałaś policzona między twierdze Zdobyte na nieprzyjacielu.
D LVI Już i tyran ustępuje Ci, Królu, oba brzegi Bogatej Dźwiny102, Aby tylko Twój śmiercionośny łuk dalej nie sięgnął. |
STRONA 41 |
Przesuwasz więc obóz I rozkazujesz, Aby część walecznego wojska, Wznieciwszy niszczycielskie103 płomienie, Paliła wrogie i domy, i uprawy. W Starzycy104 przebywał wtedy barbarzyńca Z młodziutką żoną I drogimi dziećmi.
D LVII Ów kiedy ujrzał, Że wszystko wokół gorzeje od czarnych płomieni105, Natychmiast, przeszyty strachem106, Bez zwłoki załadowawszy na szybkie łodzie cały dobytek, Rzuca się do ucieczki I kryje się, nieszczęsny, W najdalszych zakątkach królestwa. Wtedy Ty, niezmordowany, Podszedłeś pod stare mury Pskowa107, Aby je wziąć szturmem. I rzeczywiście w pierwszym impecie zdobywasz Ostrów108, jakby unoszący się na rozległej rzece. |
STRONA 42 |
D LVIII Oddalasz się stąd potem I pod samymi murami Umieszczasz spiżowe, Przerażające działa, Stworzone właśnie do burzenia miast. Nie zawsze podjęte oblężenie Postępuje tak, jak pragnąłeś, Trwasz jednak niezłomnie, wierząc, Że musisz znieść wszystko W nadziei pięknego zwycięstwa109. Wtedy też, o królu, Męstwo110 Twoich żołnierzy
D LIX I siła ducha rozbłysło. Chociaż bowiem w pierwszym ataku, Zatrzymani przez potężne fosy, Nie mogli zdobyć bogatego miasta, To jednak na gruzach budynków I na samych murach staczali, Z wielką klęską wrogów, |
STRONA 43 |
Ciężkie walki111. A kiedy nocą, Podpłynęły z pomocą dla miasta, Niesione głębokim prądem rzeki, Łodzie z moskiewskim żołnierzem,
LX Wtedy to właśnie, Twój sławny żołnierz, Wrogów pochwyconych w sieć podstępów, Albo topi w samej rzece, Albo zepchniętych na ląd Poświęca bogom podziemnym za pomocą miecza. Oddziałom posuwającym się lądem Podobny koniec przypada, Ilekroć chciały bądź jawnie, bądź z ukrycia Wedrzeć się do miasta. Zaprawdę jednak te potyczki, Jak okazywały się szczęśliwe dla Twoich, Tak i bardzo uciążliwe.
LXI Bowiem żołnierz musiał |
STRONA 44 |
Prowadzić wyczerpującą wojnę, Nie tylko z dzikimi mieszkańcami Moskwy, Lecz także z zimą I srogimi zawiejami112, Ze strasznym mrozem I z lodowatym zastępem północnych wichrów. Dlatego też widać było Wielu pozbawionych Palców u rąk i nóg, Uszu czy nosa (budzący grozę widok). A rany te zadały im
D LXII Nie ostrza mieczów, Nie strzały wyrwane Z wrogich kołczanów113, Lecz przeszywające mrozy północy I niesłychane zimno, Spotęgowane częstymi zawiejami i burzami śnieżnymi. Wszystko to Twój żołnierz jednak zniósł I przezwyciężył z nieugiętym duchem114, Nie uświadamiając sobie, Że jest pokonywany. Słońce zaś już weszło |
STRONA 45 |
W znak zimowego Koziorożca,
D LXIII Gdy zbyt zadufany wróg uznał, Że mrozy wykonały za niego pracę. Dlatego przez otwarte na oścież bramy Wyrusza z całą armią115. Ale nie mniej ochoczo Twoi poczynają sobie i na murach, i w ogniu dział, Bo przyjąwszy niespodziewany wypad, Rozpraszają tchórzliwe oddziały. I podczas, gdy chyży uciekł116, Opieszałym nałożono więzy. Tak wielkie zaś przerażenie, Owo oblężenie tego starożytnego miasta
D LXIV Wzbudziło u hardego tyrana, Że odrzuciwszy podstępy i pozory117, Zgodził się w końcu Na zawarcie takiego pokoju, Jaki mu narzuciłeś. Jakże prędko, o królu, Przeminęło owych pośpiesznych czterdzieści lat, |
STRONA 46 |
W czasie których barbarzyński wróg powtarzał, Że ani nie wspomni o pokoju, Ani nie wyśle do Ciebie Żadnych posłów, Z prośbą o niego.
D LXV Ale Adrastea nienawidzi pychy, A butnie przemawiających Wkrótce zadręcza świadomość wstydu, Kiedy sama sytuacja obnaża Zuchwałą wypowiedź. Ogniste słońce Jeszcze nie przemierzyło wokół swojej osi rocznego obiegu, Gdy tyran, lękając się i o siebie, i o miasto, Już nie tak dumny I jakby zapomniawszy o groźbach, Wyprawił do Ciebie poselstwo z prośbą o pokój. Zresztą nie tylko do Ciebie,
D LXVI Królu, który bliżej wtedy się znajdowałeś Niż ów by sobie tego życzył. |
STRONA 47 |
Wysłał też z prośbą Do Rzymu, do papieża, Aby ów zechciał stać się u Ciebie Orędownikiem pokoju121 I złagodził Twój zapał wojenny. Tak więc poseł schizmatyk, Po ucałowniu123 świętych122 stóp, Błagał o to w imieniu swojego pana. Papież zaś kazał mu Być dobrej nadziei124
D LXVII I wracać z powrotem W mroźne, północne dziedziny. Jednocześnie rozkazał udać się W tę samą drogę swojemu posłowi, Aby próbował osłabić w Twej duszy Chęć krwawej wojny125 I ułagodzić Twoje niezłomne serce. Wydawało się, że wysoki Psków, Niedługo już będzie w stanie opierać się oblężeniu, Złamany głodem i orężem Twojej armii. Po jego zdobyciu, Nic innego nie pozostało wrogowi, |
STRONA 48 |
D LXVIII Jak rzucić się środkiem Wołgi Do ucieczki na szybkiej łodzi. Lecz Ty uznałeś, Że wszystko należy podporządkować prośbom papieża. Ponieważ zaś chwyciłeś za broń przeciw Moskalowi, Nie aby uchodził z królestwa, Lecz jedynie, żeby oddał te tereny, Które należały do Ciebie, To byłeś gotów cofnąć swoją armię, Jeśli wszystkie krzywdy zostaną Ci wynagrodzone. Cóż więcej? Groźna Moskwa uzyskuje pokój W zamian za Inflanty.
D LXIX Ty zaś, o królu, otrzymujesz to, Czego zbrojnie domagałeś się w czasie, Gdy płomienny Faeton126 Trzy razy okrążał zodiakalne koło. I do tego doprowadziłeś, Że na tym terenie, O który z potężnym wrogiem prowadziłeś Tak długotrwałą wojnę127, |
STRONA 49 |
Ani raz nie wyciągnąłeś śmiercionośnego miecza, Lecz jak najwytrawniejszy wojownik Przeniosłeś wojska i sztandary Na nieprzyjacielskie tereny,
D LXX A dla siebie zachowałeś Nietknięte owoce wojny. Królu cnotą uwieńczony, Szlachetny potomku wojowniczego Marsa, Postrachu tyranów! Ty wytropiłeś dzika Bezkarnie pustoszącego odległe okolice Groźnymi kłami, Widok straszny do opisania, Kryjącego się w niezmierzonych kniejach, Okrutnego i siejącego strach, Na próżno jeżącego grzbiet szorstki od szczeciny
D LXXI I grożącego błyszczącymi kłami, I toczącego z pyska na wszystkie strony Białą pianę |
STRONA 50 |
Zmusiłeś do ucieczki Ze starych leży, I w końcu uwolniłeś rolników Od strachu przed tym północnym nieszczęściem. A jak długo trzy rzeki, Sąsiadujące źródłami toczyć będą wody Do różnych mórz: Rwący Dniepr Do Morza Czarnego,
D LXXII Wołga do Morza Kaspijskiego, Don do Morza Azowskiego, Tak długo Twoja sława Nie będzie mieć końca, A Twoje, o królu, zwycięstwa Pozostaną na zawsze na ustach ludzi. Pod Twoją ochroną Moja ojczyzna jest szczęśliwa, A pomściwszy, dzięki Tobie, stare krzywdy Ośmiela się patrzeć na wroga Śmielszymi oczami. Oby tylko bogowie sprawili, Abyś żył długie lata |
STRONA 51 |
DLXXIII I oby Atropos snuła Ci życie równe Życzeniom poddanych. Gdy Ty pozostajesz przy życiu, Nie ma niczego, czego by się nie ośmieliła pragnąć ojczyzna. Pod Twoimi rządami nie przerażają jej szwedzkie groźby, Ani to, że okrutny Scyta bezkarnie mógłby przekroczyć głębokie wody Dniepru. Twoją zaś granicą, jak dawniej, Stanie się znowu Morze Czarne. Już prawie widzimy, Jak zasiewa się puste ugory, Zakłada winnice I odbudowuje wspaniałe miasta. |
STRONA 52 |
Gdy obdarzono Cię imieniem Stefan, co znaczy wieniec, Samo imię stało się już wróżbą wielkiej potęgi. A przecież i w swoim własnym języku nazywasz się Batory, czyli głęboko płynący, Co określa niezmierzone głębie Twojego umysłu.
Stefanowi wieniec wręczyła Charyta, po tym jak Moskwę zbrojnie pokonał na jej własnych równinach.
tłum. Aleksandra Golik-Prus |
STRONA 53 |