PRZEKŁAD

Elegiarum libri IV >  Liber III >  Elegia XIII >  strony 93 -  95


Elegia XII  left left right  Elegia XIV
 

 

 

Elegia XIII.1

 

Muzo, opuśćmy miłe brzegi Anienu2,

Już mnie przyzywają do swych jaskiń Karpaty

i każą ozdabiać Sarmację ojczystą Muzą3,    

STRONA 93

Oryginalny skan

Transkrypcja

o ile oczywiście z naszej pieśni płynie jakakolwiek sława.

Niech ją mój Łaski4 przystroi bogatymi trofeami,

wojując ze Scytami5 bez żadnych przymierzy.

Nadzieja nasza w piórze i łasce cór Helikonu6;

to są moje trofea, to mój rydwan i zbroja.

Nie jako pierwszy zdążam na te skały. Rej7 w taką samą

wyruszył wcześniej drogę, z błogosławieństwem Boga

i zasłużył na sławę, czy to opłakując małego Józefa,

którego o mało nie uśmierciła8 zazdrość braci,

czy to idąc za wzorem Muzy Palingeniusza,

śpiewając o tym, co przystoi, a co nie przystoi mężom.

Nuci też miłe niebu hymny Trzecieski9,

wyróżniający się znajomością trzech języków.

Nie chce on, by to, co napisał Mojżesz o początku świata,

było nieznane w jego ojczyźnie.

Nie odbiorę również Górnickiemu10 jego sławy, on bowiem

tworzy  pieśni godne liry Orfeusza

i opiewa Teutonów pokonanych w wielkiej bitwie,

zawierając Marsowe boje w miarach lirycznych.

Również i mnie, idącego z wolna w wasze ślady,

zaliczy Sarmacja w poczet swych wieszczów,

jeśli nie zazdrość czy ufność w lekkie pióro,

tylko słodka miłość ojczyzny nurtuje me serce.

Gdy więc zamierzam wieść spokojne, ale nie gnuśne życie,

ty mnie, Myszkowski11, nie powstrzymuj swymi napomnieniami,

lecz pozwól mi wykorzystać ten czas, który mi pozostał

pośród moich Muz i laurów Sokratesa12.

STRONA 94

Oryginalny skan

Transkrypcja

Nie mam żadnych wielkich ambicji i nie mami mnie żadna nadzieja,

wystarczy mi małe pólko i zdrój niewyczerpanej wody.

Ci, którzy szukają bogactw, niech drążą wnętrze ziemi,

albo na zakrzywionych statkach płyną w indyjskie kraje.

Mnie raduje dociekanie prawideł niezmierzonego świata

i poznawanie błędnych ścieżek gwiazd;

[dociekanie], dlaczego słońce tak się śpieszy podczas chłodnej zimy,

natomiast leniwa noc w powolnym zasiada rydwanie,

dlaczego tarcza księżyca13 jest raz wątła, raz pojawia się w pełni,

z jakiego powodu zaćmiewają się wielkie światła nieba14;

skąd się biorą obłoki, a w obłokach strumienie deszczu

i dlaczego piorun spada z błyskającego się nieba.

Skąd biorą się barwy tęczy, która dzieli niebo,

skąd Eur i Akwilo15, panujące na głębokich morzach,

jaka siła porusza ziemie i fale oceanu,

skąd bierze się niewyczerpana woda w źródłach i rzekach?

Dokąd dusze idą po śmierci ? Czy gdzieś jest Tantal16,

którego pośród strumienia dręczy palące pragnienie?

Wreszcie, czy ta machina gwiaździstego nieba jest wieczna,

czy wszystko ma powrócić do pierwotnego chaosu?

Takie pozostało mi życie, o ile jakiś bóg się nie sprzeciwi, chciwcom zaś

bez żalu pozwalam mieć złotodajne potoki.

 

przekład: Elwira Buszewicz

 

Elegia XIII.


Muzo, porzućmy miły brzeg Anienu,

            Już mnie Karpaty do swych grot wołają,

Każąc Sarmację swojską zdobic Muzą,        

Jeśli pieśń moja sławę przynieść może.

Wielkim ją łupem mój Łaski ozdobi,

            Tocząc ze Scytą niestrudzone walki.

Nadzieja moja w piórze i w Muz łasce --

            To me trofea, mój rydwan i zbroja.

Nie pierwszy idę ku tej skale. Przedtem

            Wszedł na tę drogę Rej, a Bóg mu sprzyjał;

Godzien jest sławy --  czy płacząc Józefa,

            Co braci zazdrość śmiercią mógł przypłacić,

Czy naśladując wiersz Palingeniusza,

            Mówiąc, co godne męża, co niegodne.

Śpiewał Trzecieski hymny miłe niebu,

            Ten, co wybitnie trzy poznał języki

I nie chce, aby jego kraj nie wiedział,

            Co pisał Mojżesz o początku świata.

I Górnickiemu nie odbiorę sławy,

            Bo tworzy wiersze Orfeusza godne,

Teutonów wielką opiewając klęskę,

            Marsowe boje w pieśń liryczną kładzie.

I mnie, co z wolna podążam ich śladem,

            Do swoich wieszczów Sarmacja zaliczy,

Bo nie żółć, ani w płoche ufność pióro,

            Lecz słodką miłość ojczyzny mam w sercu.

Gdy więc spokoju, nie gnuśności pragnę,

            Oszczędź mi swoich przestróg, o Myszkowski!

Pozwól, bym spędził resztę mego życia

            Pośród mych Muz i laurów Sokratesa.

Nie pragnę wiele i nie ufam mrzonkom,

            Starczy mi mały łan, zdrój żywej wody.

Kto szuka bogactw, niech ziemię patroszy

            Lub krzywą łódką do Indii żegluje.

Moją radością zgłębianie praw świata

            I poznawanie błędnego gwiazd biegu.

Dlaczego słońce tak się zimą śpieszy,

            A noc w leniwym snuje się rydwanie?

Czemu raz księżyc w pełni, raz jest wątły?

            Dlaczego wielkie światła nieba gasną?

Skąd się obłoki biorą, a w nich deszcze?

            Czemu grom leci, gdy się błyska niebo?

Skąd barwy tęczy, która niebo dzieli?

            Skąd władcy morza, Eurus i Akwilon?

Czemu się trzęsie ziemia, wzbiera morze?

            Skąd w źródłach, rzekach wciąż świeża jest woda?

Dokąd po śmierci duch idzie ? Czy jest gdzieś

            Tantal, co w wodzie usycha z pragnienia?

Wreszcie, czy wieczna jest machina niebios,

            Czy wszystko w chaos pierwotny się zmieni?

Na tym chcę spędzić, da Bóg, resztę życia;

            Skąpcom bez żalu oddam rzeki złote.

przekład: Elwira Buszewicz

 

STRONA 95

Oryginalny skan

Transkrypcja