PRZEKŁAD

Elegiarum libri IV >  Liber III >  Elegia XI >  strony 90 -  91


Elegia X  left left right  Elegia XII
 

 

Elegia XI.

 

Jeśli moja Talia1 wyda ci się, jako miłośnikowi miasta,

wieśniacza, Stanisławie2 – to przecież ze wsi przybywa3.                 

A niemal zawróciła ona już u bram,

gdy osłupiała na widok niezwykłych rzeczy.

W popychającym się nawzajem tłumie

raz to kroczyli piesi, raz to jechał rycerz w zbroi.

Skrzypiały piły rzemieślników i huczały kowadła4,

jakby sycylijska Etna5 wytapiała groty dla Jowisza.

Zobaczywszy to, moja Muza, która nic takiego wśród pól

dotąd nie widziała, stanęła zdumiona u bram.

Dopiero gdy zapaliły się pierwsze światła i tłum się rozproszył,

ledwo odważyła się wejść do  miasta.

Takiej więc Rzeczniczce, jako stary towarzysz, pozdrowić

cię każę, o ile masz, Stanisławie,  nieco czasu.

A jeśli to niemożliwe z powodu zajęć na pracochłonnym dworze

i jeśli nie można się z tobą przywitać, to można cię chociaż pożegnać.

A może nie w porę żartuję, a u ciebie jakiś Mojżesz6

dotąd czuwa przy zamkniętych drzwiach,

mając ci wsączyć w tajemnicy coś do ucha.

A może powiesz, że masz uszy na dłoniach?

Jeśli chodzi o mnie, to po przeczytaniu sześciu wersów

STRONA 90

Oryginalny skan

Transkrypcja

Będziesz znał wszystkie przyczyny, dla których posłałem do ciebie mą Talię.

Płonący z miłości młodzieniec, któremu

dziewczyna kazała czekać z wizytą na swe przyjście,

pragnie, by jak najprędzej zaszło jasne słońce7

i mniema, że tylko ono przeszkadza spełnieniu jego pragnień.

Tymczasem roi sobie mrzonki w biały dzień

a jego nadzieje z trudem mieszczą mu się w głowie.

Już zaszło słońce, już świeci gwiazda wieczorna8 i czarne

Rumaki nocy powstają na Zachodzie.

A dziewczyny nie ma; gdy na lada podmuch wiatru

zaskrzypią wrota, on sądzi, że to jego pani przybywa.

Już wszystkie lasy i srogie morza śpią,

Już oczy ludzi głęboki sen opanował.

On jeden czuwa, łatwowierna nadzieja odpędza sen

Ale też sama słabnie pod wpływem tajonego strachu.

Podobnie --  aby cię już dłużej nie nudzić -- jest ze mną, i tak się niepokoję,

licząc na twoje, Stanisławie, obietnice.

Wybadaj usposobienie króla i jego ukryte sądy;

da mi on wiele, jeśli szybko odmówi.

 

przekład: Elwira Buszewicz

 

Elegia XI.

 

Zwiesz, miłośniku miasta, Stanisławie

            Wieśniaczką moją Muzę? Ze wsi przyszła.              

Zresztą o mało spod bram nie uciekła,

            Bo na niezwykły widok osłupiała.

Tłum depcze sobie nawzajem po piętach,

            Tu piesi, a tam konno rycerz w zbroi.

Piły zgrzytają a kowadła huczą

            Jakby pioruny wykuwała Etna.

Widząc to Muza ma w bramie stanęła

            Bo na wsi nic takiego nie widziała.

A gdy mrok zapadł i tłum się rozproszył,

            Ledwo do miasta wejść się odważyła.

Jako druh stary kazałem jej ciebie

            Pozdrowić, gdybyś miał choć trochę czasu.

A gdy wśród zajęć i kłopotów dworu,

            Nie chcesz pozdrowień, „Bądź zdrów!” niech ci powie.

Lecz może ja tu żarty sobie stroję,

            A jakiś Mojżesz u drzwi twoich sterczy,

By coś powierzyć twym uszom w sekrecie.

            A może trzeba do rąk twych przemawiać?

Gdy z  mego listu  sześć przeczytasz wersów,

            Dowiesz się, czemu ślę ci Muzę moją.

Młodzian płonący  z miłości, któremu

            Dziewczyna powie, że przyjdzie o zmroku,

Pragnie, by słońce jak najprędzej zaszło,

            Sądząc, że ono tylko jest przeszkodą.

Tymczasem snuje w biały dzień fantazje,

            Nadzieje ledwo mieszczą mu się w głowie.

Słońce zachodzi, Hesperus już świeci,

            Czarny koń nocy od zachodu rusza,

Dziewczyny nie ma. Lada powiew skrzypnie

            Drzwiami, już  młodzian myśli: „Pani idzie!”.

Już wszystkie lasy śpią i srogie morza,

             Już ludziom oczy zamknął sen głęboki.

Tylko on czuwa, nadzieja sen płoszy,

            Choć sama słabnie od tajonych obaw.

Tak jest – wprost powiem – ze mną. Tak się dręczę,

            Twoich obietnic, Stanisławie, pomny.

Wybadaj króla, dowiedz się, co myśli;

            Da mi niemało, gdy zaraz odmówi.

przekład: Elwira Buszewicz

 

STRONA 91

Oryginalny skan

Transkrypcja