STRONA 88 |
|
również i mnie miłość przeniosła przez wdzięczne fale Bugu2 i przez twe zdroje, wspaniała Wisło. Nie wyróżniam się orszakiem sług ani paradną zbroją, lecz cytrą Feba3 i chórem Pieryd4. Ja jeden tak się nimi chlubię i szczycę, jak ktoś inny złotem i starymi obrazami. Bo chociaż nie mam tak znakomitego urodzenia, i nie można powiedzieć, bym pochodził z rodu władców, to jednak dzięki talentowi i darom Muz zdobyłem sobie sławę w północnej części świata. Niech to usłyszy zazdrośnik: dzięki darom Muz Właśnie ja zdobyłem sobie sławę w północnej części świata5. Zamiast więc konnych rydwanów, o Myszkowski, prowadzę je gorliwie przed twe oblicze. Nie wątpię, że wejrzysz na nie łaskawym okiem, bo zawsze mi się wydawało, że je miłujesz, i to do tego stopnia, że ani pośród wojen, ani pośród rozmaitych trudów, twe serce nie przestało się o nie troszczyć. Jeśli więc ceniłeś je sobie w ciężkich czasach, Godzi się, byś je i teraz, w pomyślnym czasie, miłował. Nie okaż się naśladowcą takich ludzi, którzy osiągnąwszy wysoki szczebel fortuny, nie poznają już – jak się wydaje – starego przyjaciela, lecz pytają, co to za jeden i z jakiego pochodzi rodu. To cecha innych, lecz w twoim przypadku o nic takiego się nie obawia Muza wieńcząca miękkie włosy zielonym bluszczem. |
STRONA 89 |
Co więcej, życzy ci, aby twa pomyślność okazała się trwała i solidna, i aby Parka6 szczodrze obdarzyła cię życiem.
przekład: Elwira Buszewicz
Elegia X.
Myszkowski! Rzesze konnych oraz pieszych Wyszły, biskupie, na twe powitanie, Pragnąc zobaczyć twe wdzięczne oblicze I słodkiej twojej posłuchać wymowy. Także i mnie, przez wdzięczne Bugu wody I przez twój, Wisło, nurt, przeniosła miłość. Ni sług orszakiem, ni zbroją nie błyszczę, Lecz cytrą Feba, chórem Muz jaśnieję. Ja sam tak nimi chlubię się i szczycę, Jak inny złotem i galerią przodków. A choć się w średnim urodziłem stanie, I nie pochodzę z rodu możnowładców, Talentem jednak oraz Muz darami Zdobyłem sobie sławę na północy. Słuchaj, Zazdrości! To ja Muz darami Zdobyłem sobie sławę na północy. Muzy więc, zamiast rydwanów i koni, Wiodę, Myszkowski, przed twoje oblicze. Wejrzysz ty na nie łaskawie, nie wątpię, Zawsze je przecież – jak sądzę -- kochałeś. Nawet wśród wojen i rozlicznych trudów, Nie zapomniało o nich twoje serce. A skoro w trudnym ceniłeś je czasie, Godzi się, byś je kochał w pomyślności. A nie naśladuj przykładu tych ludzi, Co, gdy ich szczęście postawi wysoko, Dawnego druha jakby nie poznając, Pytają, kto on zacz i skąd się rodzi. Tak inni. Ciebie o to nie posądza Muza, co bluszczem miękkie wieńczy włosy. Raczej ci życzy trwałej pomyślności, A Parka niechaj życia ci nie skąpi. przekład: Elwira Buszewicz
|
STRONA 90 |