PRZEKŁAD

Elegiarum libri IV >  Liber I >  Elegia V >  strony 16 -  17


Elegia IV  left left right  Elegia VI
 

 

ELEGIA V.1

 

Nie wstydź się, jeśli na stronach mej książki

przeczytasz, Tarnowski, swe imię.

Nawet jeśli nie śpiewam o Tebach, ni o wzniosłych murach3 Pergamu2,

ani o przekopanym Atosie4, ni o cieśninie przebytej na wozach5,

to jednak Febus nie grodzi mi drogi do kastalijskiej groty6,

ku której wiedzie ścieżka wydeptana w kraju Mimnermosa7.

I mnie już dawno wieniec z matczynego krzewu

uwił nagi Amor, złożywszy na ziemi swój kołczan.

Więc jeśli z pogodnym obliczem przeczytasz te moje pieśni8

i mojej Muzie, i natchnieniu okażesz życzliwość,

nie stracę nadziei, że kiedyś dawnych uzbroję herosów

i że ich wojny wyśpiewam na aonijskiej trąbie.9

I ciebie także, przed którym bezbożny Dak zbrojny

uciekał pod Obertynem przez zdradliwe brody,

uciekał i Moskwicin, co zbiegając z gór ryfejskich,10

a także Scyta, straszniejszy, gdy rzuci się konno do ucieczki.11

STRONA 16

Oryginalny skan

Transkrypcja

Lecz teraz pozwól, dopóki pierwszy ogień pali me ciało,

bym podążał drogą, na którą wstąpiłem,

i z dala od obozu, z dala od dźwięku trąb

mógł zwijać pijane proporce nocnych ucieczek.

Wy zaś rośnijcie tymczasem, laury Febowe12:

Mnie dosyć, gdy mirtem zwieńczyć mogę skronie.

 

przekład: Grzegorz Franczak

 

STRONA 17

Oryginalny skan

Transkrypcja