PRZEKŁAD
Foricoenia sive epigrammatum libellus > 52. Ad Episcopum Cracoviensem > strony 20 - 21
|
STRONA 20 |
|
Nie służę ci konno ni pieszo, o niezrównany biskupie, toteż rumieniec wstydu nie pokryłby mej twarzy, nie tylko gdybym żądał nagród jakichś od ciebie, lecz gdybym choć się ich spodziewał wbrew własnym zasługom. Wszak skrzętna mrówka2, z myślą o nadchodzącej zimie, latem to stąd, to zowąd znosi zapasy żywności, dając oczywisty i pożyteczny przykład śmiertelnym, by – póki wiek im pozwala i póki silne mają nogi – zadbali o dom i żywność na chorowite stare lata – bo rzecz to smutna i brzydka, gdy starzec żyje w nędzy. Toteż wybacz, jeśli będąc u progu zimowej pory martwię się o stałą siedzibę dla siebie. Mnie płynącego po morzu z ładunkiem złota nie zaskoczy Eurus albo porywczy Notus: ja wsparty mocno o pług, będę ojcowskim wołem orać ziemię i motyką pracowicie uprawiać pola. A kiedy obfita Ceres przyodzieje pola uprawne i rolnik nie zawiedzie się w swych wielkich nadziejach, wówczas z radością wezmę znów do ręki Febową lutnię i zaśpiewam pieśń wiejskim bóstwom. Ty zaś, jeśli w jakiejś godzinie wspomnisz o mnie, wiedział będziesz, że żyję zadowolony z losu.
tłum. Grzegorz Franczak |
STRONA 21 |