PRZEKŁAD

Orpheus Sarmaticus  >  strony 22 -  24


Rekonstrukcja elektroniczna nagrobka E. Kretkowskiego z bazyliki św. Antoniego w Padwie (rekonst. Andrzej Plichowski-Ragno)  left left right  List do księcia Albrechta Hohenzollerna
 

 

ORFEUSZ SARMACKI

 

Jakaż to w piersi waszej, rodacy, nadzieja,

Jakaż myśl? Nie miejsce już dla gnuśności i snu,

Ni dla cytry, ni Bakcha, ni wesołych tańców

(Wierzcie mi), by w nienawistnych zwalczać się sporach,

By dłużej popierać sprzysiężenia tajemne.

Nie jest rzeczą bezpieczną, tajemne rozmowy

Prowadzone w ukryciu ciągnąć i układy.

Troska i strach wciąż sroższy, z dnia na dzień narasta.

Wróg staje u wrót i pewna wojna w granicy.

Nie jedna wojna i nie z jednej tylko strony

Wroga bać się należy. Ów ze wschodu strzały

Wciąż miota zatrute i ufając koniowi

To nastaje, to pierzcha, ale ciągle groźny.

Drugi zaś od północy nadchodząc, zastępy

Prowadzi przez pola i jeśli rzec wypada,

Twardy dzięki ryfejskim śniegom i ojczystym

Lodom, dzięki zaś waszej gnuśności wsławiony.

Oddają się mu za towarzyszy ci, którzy

Przymierze z wami słowem wyznają fałszywie,

W sercu zaś wojnę noszą, a umysły poją

Nienawiścią i podwójną utratą tronu.

Czyż mam wspominać pogromcę Azji i władcę

Europy? Bali się go już, choć w oddali

Pływał tysiącem okrętów po Morzu Jońskim,

Wasi ojcowie, bo zamknął też morskie Rodos

W ciasnym oblężeniu. Dziś na ziemi i morzu

Zwycięski. Na okrętach Istr cały zajmuje

I, wzbudzając strach, panuje na obu brzegach.

Nie dość na tym. Aż do Dniestru broń jego sięga

I oczy płonące kieruje na Podola

STRONA 22

Oryginalny skan

Transkrypcja

Łąki. Sarmato, wśród tak licznego oręża,

Tak wielu mieczy i strzał, ty trwasz w osłupieniu

I w ciała ciężkim letargu, i sądzisz, że śnisz.

Zbudź się i strząśnij z oczu sen odrętwiający!

Zbudź się, pochwyć w dłoń oręż, wyjdź naprzeciw wroga!

Musisz podjąć walkę nie za porwane trzody

Nie, byś zbrojnie ogarnął jak najwięcej ziemi.

O wolność i całość ojczyzny rzecz się toczy.

Nie pod Twoją są władzą silne w mury miasta,

Na najwyższych urwiskach niezdobyte twierdze,

Czy rzeki stare mury wzdłuż opływające,

W objęciu których kiedyś znajdziesz ocalenie.

Cała nadzieja w ostrzu miecza i sile rąk.

Bezsilnych czeka smutna niewola i żywot

Sromotny. O, jakiż wstyd dla Ciebie, Sarmato,

Haniebny, iż twoi przodkowie męstwem i krwią

Zdobyli rozległe państwo, a ty straciłeś

Je przez zniewieściałość i gnuśność

Z dala od naszych czasów niech będzie ta hańba,

A potomkowie niech się cieszą lepszą sławą.

Już czas by mężów pobudzić i ducha wzmocnić.

Niech działanie rozkwita, a zginą niezgody,

Niech zniknie występna żądza złota, a zbytek

Zostanie wygnany na dalekie wybrzeża.

Niech wszystkich ogarnie jedno pragnienie i chęć

Ocalenia kraju i obrony wolności.

To, czego ci zawsze, Sarmato, brakowało

Masz teraz pod ręką. Więc wodza gotowego

Na wszystkie zdarzenia, a nie mniej dzielnego. Ów

Zaraz gotów dosiąść konia i walczyć mieczem.

Twój król dostępny cnocie, podobnie jak przodki.

STRONA 23

Oryginalny skan

Transkrypcja

Wybrałeś go władcą nie w kołysce, czy chwiejne

Nadzieje i zbyt odległe składającego,

Nie wśród Bakcha pucharów, tańców czy uczt długich,

Lecz zahartowanego w potyczkach marsowych

Chciałeś obdarzyć wielce sławetną koroną,

A ludom dalekiej północy nadać prawa.

Chwyćmy więc bez zwłoki, pod jego wodzą za broń

I pamiętni na dawne męstwo zniszczmy wroga,

By odzyskać chwałę oręża, stare triumfy,

Starożytną sławę dzięki temu królowi

I z pomocą bogów nieprzyjaciół pokonać.

 

przeł. Aleksandra Golik-Prus

 

STRONA 24

Oryginalny skan

Transkrypcja