ELEGIA XI.
Nie zabijaj mnie, proszę, moje ty życie, swymi skargami: na zobaczeniu italskich krain aż tak mi nie zależy1, by twoje oczy miały puchnąć od bezustannego płaczu i bym miał być kiedykolwiek przyczyną twego smutku2. Wielu okrutny Amor doprowadził do zguby, niech więc w ich liczbie znajdzie się i mój cień3. Nie obsypie mnie pył na polach Elei4, ani nie zdobędę zaszczytnych nagród na chyżym rumaku, ani też nie poprowadzą mnie, zwycięzcy, na stopnie Kapitolu5, skoro los tak zdarzył, żebym umarł nieznany. Byłby nieśmiertelnym Ulisses6, gdyby zdobył się na to, by pozbyć się troski o swoją Penelopę, lecz aż tak nie dbał o wiecznie kwitnącą młodość, ani żeby zasłużyć na miłosne uściski bogini. Więc gdy me kruche życie dobiegnie końca7, niech bezlitosna Parka8 zaskoczy mnie na twym łonie. |
STRONA 28 |
Nie żądam, byś w długim orszaku pogrzebowym niosła me prochy9, lub żebyś zimne ciało złożyła na Attalosowym łożu10: wiem dobrze, że nie zdołasz powstrzymać szczerych łez, a moja śmierć piękniejszych nie żąda egzekwii. Lecz nie chowaj mnie po śmierci w miejscu pełnym przechodniów, bo cóż, umarły, miałbym robić między ludźmi?11 Lepiej mi leżeć pogrzebanym w ustronnym miejscu, gdzie ludzie nie chodzą, ani nie toczą się chyże koła. Mogiłę ozdób jednak skromną kolumną, a na niej wyryj cichymi zgłoskami te dwa wiersze: „Tu spoczywa Mopsus, którego nim strawił ostatni płomień, od żaru miłości zapalił czarną pochodnię śmierci”.12 Tu będziesz wówczas przychodzić, pomna dawnych czasów, i co rok będziesz składać wieniec na grobie.13 I samotna będziesz skarżyć się wielce nad zimną mogiłą, lecz ja nieszczęsny będę już wtedy bez czucia.14
przekład: Grzegorz Franczak |
STRONA 29 |