ELEGIA X.
Gwiazdy ku Oceanowi zdążają, umyka ognista Febe1, a ty wciąż się nie zjawiasz, opieszała Lidio. |
STRONA 25 |
Jaka przyczyna tej zwłoki? Jaka cię przygoda lub bóstwo powstrzymuje od pójścia w me ramiona? Nie każę ci przecież, byś układała swe złote włosy żelazkiem, ani żebyś malowała swe śliczne policzki. Nie pragnę ja sydońskich szat2 ani złota, ani drogich kamieni, których mnóstwo błyszczałoby na twych palcach. Ciebie jedynie pragnę, choćbyś z potarganymi włosami, choćbyś przyszła bosą stopą i niewypielęgnowana!3 Nie zwlekaj dłużej: idącej wskaże drogę sama Wenus i sam Kupido będzie niósł przed tobą płonącą pochodnię. Wszak potrafisz, Lidio, przebrawszy się udawać męża, w niewieście dłonie umiesz pochwycić broń. Gdzie więc twój męski animusz? Gdzie twoja odwaga? Dlaczego trzymasz mnie w niepewności i niepokoju? Nie śpieszcie mi się tak, północne Tryjony,4 wolniej pędź, córo Majnalosu5, po swym nieboskłonie!6 Tobie wszak się godzi wspomóc tego, kto kocha, niebo wszak i ty otrzymałaś w dowód miłości! Ciebie niegdyś, polującą w górach Arkadii, płonący żądzą sam Jowisz pochwycił w swoje wnyki, bo przybrawszy na siebie postać i szatę Diany7, przemocą dał ci się poznać jako mężczyzna. Tak poczęty był Arkas8: nie mogąc tego ścierpieć, arkadyjska Junona rzecze: „licem, które masz teraz, już niedługo będziesz się cieszyć!”. Jak rzekła, tak też zrobiła: zmieniasz się w czarną niedźwiedzicę, Kallisto, i wyciągasz czarne ramiona ku Jowiszowi. |
STRONA 26 |
Ten zaś, wdzięczny, umieścił matkę i dziecko na nieboskłonie, i teraz świecicie, jako jasne gwiazdy, na niebie Północy. Nie śpieszcie mi się tak, północne Tryjony9, wolniej pędź, córo Majnalosu, po swym nieboskłonie! Ty, Lidio, śpiesz się, nieleniwą pośpieszaj stopą, bo czarna noc na niepowstrzymanych toczy się kołach. Febe już także skłania się tam, gdzie rzeka Ebro10, zaraz zniknie w toni Nereusza11, zaraz wróci do domu. Nie dziwię się jej jednak, że popędzając rumaki jak najwcześniej chce zejść ze swego posterunku; przyczyną góra Latmos12 i pocałunki, uśpionemu kochankowi należne. Po trzykroć szczęsny, po trzykroć fortunny chłopcze! Do ciebie bogini raczy przybywać na skrzydlatym rydwanie i piastować twą uśpioną głowę na swym abrozyjskim łonie, na purpurowych wargach wyciskać pocałunki swych pachnących ust i to wszystko czynić, co tylko miejsce tamto widziało. Febe pędzi do Endymiona, a ty, Lidio, zwlekasz i każesz mi, okrutna, leżeć na samotnym łożu. Próżno mi wzywać gwiazdy i zimne Tryjony, próżno niepokoić bogów, czekając ich odpowiedzi. Może wzorem Trywii13 igrać ze mną, uśpionym, masz zamiar? Byleś przyszła, nie musisz się śpieszyć. Lecz oto jakaś obawa rodzi się na dnie mego serca i niknie nadzieja, nadwątlona długim oczekiwaniem. Już, wstrząsnąwszy skrzydłami, zapiał niegodziwy strażnik i nowa jutrzenka wstaje z eojskich wód14, |
STRONA 27 |
ciebie zaś, Lidio, wciąż nie ma! A myśl wystawia to, co stracone, i próżne zjawy bierze za rzeczywistość. Nieszczęsny, kto ku wam chętne nakłonił ucho, kto myśli, że wasze słowa coś ważą! Iskier w wodzie i rosy szuka w ogniu, ktokolwiek wierzy przyrzeczeniom z ust niewieścich!15
przekład: Grzegorz Franczak |
STRONA 28 |