PRZEKŁAD

Elegiarum libri IV >  Liber II >  Elegia II >  strony 43 -  45


Elegia I  left left right  Elegia III
 

 

ELEGIA II1.

 

Bakchusie2, wieszcz twój cię błaga, spójrz, proszę,

jakim płomieniem pali mnie bezlitosna Wenus.

Spójrz, a łaskawie, i uśmierz płomienie serca,

wszak często przed dźwiękiem twego rogu3 umykał bezsilny Amor.

Ty troski rozpraszasz, ty gardzić próżnym splendorem4

i deptać uczysz zbytki bogacza.

Ty odwagę nieśmiałym, ty gnuśnym broń dajesz,

ty prowadzisz po niepewnych ścieżkach niebaczne stopy5.

Wnieś tu krocie pucharów, chłopcze, lej wodę,

lecz wodę innym podawaj – mnie wino.

Mnie wino i wieńce przeplatane pachnącym kwieciem,

niech sczeźnie, komu życie miłe na trzeźwo!

Nie chcę ja, by po śmierci kładziono mi wieńce na skronie:

po śmierci nie dawajcie mi kwiatów ni wina.

Wina mi dajcie! A do wina kwiatów: bo gdy raz już się znajdę

w Orkusie6, wtedy mój popiół ofiary wasze wypije!7

Krótkie życie nie lubi długiej nadziei8: porzuć troski

kto mądry, bo rok biegnie na chyżych rumakach.

Jak prędko9 spadziste rzeki płyną w bezkresne morze,

jak prędko kwitnąca ziemia roni swe bogactwa,

STRONA 43

Oryginalny skan

Transkrypcja

jak prędko noc gaśnie, rozproszona pochodnią Febową10,

jak prędko wstaje i ginie skory dzień,

tak umykają lata i spieszy skrzydlaty czas,

i nikt nie ma pewności, co niesie przyszła godzina.

Żegnaj, okrutna dziewczyno! Odmienić cię ani moja Muza

nie zdołała, ani miłość, a nawet moja niespotykana wierność11.

Tak więc postanowiłem, że nie będę służyć12 wyniosłej,

ani chodzić w krok za nieprzyjaciółką, która przede mną ucieka13.

Może znajdę taką, która mnie wyżej oceni: ty zaś

kiedyś, zbyt późno, przekonasz się o własnej stracie14.

Biada mi, cóż powiedziałem! Dokąd zły błąd mnie prowadzi15?

Czyż bez ciebie być mógłbym? Czy chciałbym?

O, słodkie sny, słodka chwilo, i wy, błogosławione

noce, gdy ona piastuje mnie na swym łonie!

Lecz tymczasem czemu nikt ku mnie nie wznosi kielicha?

Skąd ci nowi Kuriusze i Fabrycjusze16?

Czyście nie słyszeli, że czasem i sam Katon17

pozwalał sobie na żarty i rozgrzewał się winem?

Zaraz nadejdzie Bakchus18: a kto bachicznymi zawodami

pogardzi, ów pozna gniew tego boga19.

Nie na darmo rogi nosi na młodzieńczym czole:

rogów, mężowie20, jeśliście mądrzy, rogów się strzeżcie!

Zwłaszcza ci, których w domu czeka piękna żona,

w jego murach leżąc na samotnym łożu.

Już kiedyś żeglarzy przemieniał w ryby21, więc i teraz,

jeśli nie będziesz ostrożny, z człowieka zmienisz się w kozła.

STRONA 44

Oryginalny skan

Transkrypcja

Bakchusie, ojcze!22 Proszę, innych bierz sobie na rogi!

Mnie starczy, jeśli stracę zmysły od twych darów.

 

przeł. Grzegorz Franczak

 


STRONA 45

Oryginalny skan

Transkrypcja