PRZEKŁAD
Lyricorum libellus (1580) > Ode III. In conventu Stesicensi > strony 6 - 8
|
NA ZJEŹDZIE STĘŻYCKIM1 Oda III2
Gdzie kręty Wieprz3 z wiślanymi łączy się wodami i dawny dom wygnańca, Sieciecha4, widnieje, nieco już zniszczony wylewami rzek, tam naród, pochodzący od twardych Sarmatów, odjazdem – czy raczej może ucieczką – niestałego Walezego zwiedziony, zebrał się na rozległym polu i tam rozbił swój obóz. Tak stado, opuszczone przez swego pasterza5, smuci się, nie dbając o trawę ani o zdroje wód, skoro nadchodzące ciemności nocy oraz drapieżne zwierzęta budzą niepokój. |
STRONA 6 |
Czekamy? Czyż zwodzi nas próżna nadzieja zobaczenia króla, chętnego do drogi, którego trudne sprawy ojczyzny, a pośród obywateli nieustanne zamieszki trzymają z dala? O wielki Ojcze bogów6, zechciej więc, aby zaprowadziwszy już pokój na ziemi swych potężnych Franków, w polskie co prędzej król7 powrócił strony! A jeśli nie jest nam to dane, i nie da się dwóch statków8 przez głębokie morze prowadzić pod jednym sterem, to zanim spadnie na nas straszliwa burza, niech będzie wolno porzuconym Sarmatom poszukać sternika dla błędnej łodzi9, a ster, opuszczony przez Henryka, powierzyć dłoniom innego. Lecz co do władców ubiegających się o bogactwa, to wy, obywatele bez skazy, nie dbajcie o ich obietnice! Ku wysokim godnościom cnota10 powinna wynosić, a nie zdradliwe dobra. Ponadto, co należy przypomnieć trzy albo cztery razy, jeśli sądzimy, że potrzeba nam króla, to nauczmy się słuchać11, a tyrana, żądnego władzy, wypędźmy z umysłu. |
STRONA 7 |
Bo cóż pomoże słusznie nakazywać, jeśli nikt nie słucha, jeśli każdemu rządzić wolno Rzeczpospolitą i próżne prawa12 ustanawiać według własnej woli? Mężowie, zbytnio przed groźbami szalejącego barbarzyńcy nie drżyjcie, lecz ich nie lekceważcie! Chwyćcie za broń, a to, co sprawie waszej posłuży, wielkodusznie czyńcie. Czyż mamy sami, jak czynią pokonani, kark dobrowolnie poddać pod jarzmo innego barbarzyńcy, jeszcze przed okrutnym wyrokiem srogiego Marsa i jego niepewnymi igrzyskami?
przeł. Elwira Buszewicz NA ZJEŹDZIE STĘŻYCKIM Oda III
Gdzie kręty wlewa wody do Wisły Wieprz I gdzie widnieje z dala pradawny dom Sieciecha, wygnanego z kraju, Rzek wylewami już nadszarpnięty, Tam naród, co od twardych Sarmatów wziął Początek, gdy go płochy Walezjusz zwiódł Odjazdem, czy ucieczką raczej, Rozbił swój obóz w szerokim polu. Podobny jest do stada smutnego po Pasterza stracie, co ani traw ni wód Nie szuka, bo się lęka wielce Zwierząt drapieżnych i mroków nocy. Czekamy? Ma nas próżna nadzieja zwieść Ujrzenia króla, co się do drogi rwał Z powodu trudnych spraw ojczystych I ustawicznych zamieszek ludu? Więc, wielki Ojcze bogów, zarządzić chciej, By wprowadziwszy pokój na ziemiach swych Potężnych Franków, co najrychlej Władca powrócił już w polskie strony. A jeśli nie pisano nam tego, bo Na dwóch okrętach trudno głąb morską pruć, Gdy sternik jeden, spraw, by zanim Straszna nad nami się zerwie burza, Sarmatom opuszczonym udało się Dla błędnej nawy rządcy poszukać; ster, Już opuszczony przez Henryka, Innej osoby powierzyć dłoniom.. Lecz wy, bez skazy obywatele, wy Na obiecanki chciwych mocarzy nie Zważajcie. Ku zaszczytom cnota Winna prowadzić, nie zdradne dobra. Po trzykroć lub czterykroć potrzeba też Przypomnieć: gdy sądzimy, że króla nam Potrzeba, to się słuchać uczmy, Władczych tyranów precz z serc przepędźmy. Bo czemuż służą słuszne ustawy, gdy Nikt ich nie słucha, każdy zaś rządzić chce Rzeczpospolitą i stanowić Wedle swej woli daremne prawa? Mężowie! Ani zbyt się nie bójcie gróźb I szału barbarzyńcy, ani go też Nie lekceważcie, za broń chwyćcie, By waszą czynić powinność mężnie. Czyż sami mamy, jak pokonani, dać Pod barbarzyńskie jarzmo nasz wolny kark, Choć jeszcze Mars niepewnych swoich Igrzysk nie zrządził wyrokiem krwawym?
tłum. Elwira Buszewicz
|
STRONA 8 |