PRZEKŁAD
Lyricorum libellus (1580) > Ode XI. In equum > strony 17 - 19
|
NA KONIA Oda XI1
Hańbo czworonogów, o nieszczęsny konia sejańskiego2 potomku, najpewniejsza zgubo3 i zagłado żywiącego cię pana; jakąż nagrodą za żałosną przejażdżkę mam ci odpłacić? Nie narodziłeś się do udziału w wyścigach o palmę pizańską4, ani do ćwiczeń w zatłoczonym cyrku5; nie będziesz słuchał trąb bojowych, ani wychodził naprzeciw strzałom, ani przełamywał gęstych szyków. Wielkie sprawy wymieniam, lecz nawet dla odwiedzenia przyjaciół niepewny z ciebie środek transportu, gdy trzeba po otwartym polu kłusem pomykać, a pana pod ojcowską strzechę odwieźć bez szwanku. Niewierny, zawiozłeś mnie niemal ku dolinom Styksu6, bym Kocyt7 i żeglarza Charona8, oraz trójgłowego psa9 i blade widma10 tych, którzy są pozbawieni światła, a także trybunał Minosa11 przedwcześnie zobaczył, oraz ciebie, śmiały Bellerofoncie12, ciebie, rozszarpany w spłoszonej kwadrydze, |
STRONA 17 |
nieszczęsny Hipolicie13, oraz Glauka14, a także zalęknionego Faetona15, zrzuconego z powozu ojca. Człowieka otaczają tysiące wypadków, tysiące niebezpieczeństw, tysiące pułapek, tyleż zewsząd nieszczęść16. Na każdym miejscu, wszędzie, natura rozsiała zgubne nasiona podstępnej śmierci. Gdy stopa śmiertelnika nastąpi na nie, jako nowa ofiara dla srogiego Orkusa17 zaraz pada. O ty, jakimkolwiek mam cię nazwać imieniem, niwy kwitnące przelatująca nimfo18! Ty, gdy upadłem z powodu błędu zdradliwego konia, idąc mi z pomocą jak chyży ptak, wzięłaś mnie w swe łaskawe ramiona. Tutaj, co rychlej swą szczęsną skieruj stopę, gdy cię przywołuję, a honorami, które ci oddaję, nie gardź, gdy pomny twojej zasługi, ze świeżej darni stawiam ci ołtarze i gromadzę wszelkie kwiaty i sabejskie19 kadzidło, nie pomijając mleka i dwuletniego wina20. Taką ofiarę ci składam, bogini, za uzyskane ocalenie i przez wszystkie lata będę składać takie same dary, gdy powracające promiennym rydwanem słońce znów przyniesie mi ten dzień21. Ciebie22 natomiast, wiarołomny, zamiast pańskiego siodła i uprzęży czeka przykre jarzmo i obracanie |
STRONA 18 |
machiny przystawionej do ciemnego szybu oraz trudna walka ze zbryloną solą23.
tłum. Elwira Buszewicz NA KONIA Oda XI
O, czworonogów zakało, o nieszczęsny potomku Konia Sejana, o pewna zgubo I troskliwego pana zagłado! Jaką nagrodę Mam ci wypłacić za straszną jazdę? O, nie zrodziłeś się wcale do gonitw o palmę pizańską Ani do cyrkowych popisów. Nie dla ciebie dźwięk surm, na strzały się nie narazisz, Ani przez gęste nie pójdziesz szyki. Wielkie tu rzeczy wspominam; a tyś wszak niepewny wehikuł, Kiedy trzeba odwiedzić przyjaciół, Po otwartej równinie mknąć nie zraniwszy kopyta, I dowieźć pana bez szwanku do domu. Ty zaś, niewierny; o małoś nie zawiódł mnie w Styksu doliny, Abym żeglarza Charona i Kocyt, Psa trójgłowego i blade widma odciętych od światła Cieni, oraz trybunał Minosa Ujrzał przed czasem, i ciebie, śmiały Bellerofoncie, Ciebie, Hipolicie nieszczęsny, Rozszarpany w kwadrydze, i Glauka, i Faetona Zrzuconego z powozu ojca. Tysiąc zagrożeń i tysiąc wypadków ludzi osacza, Tysiąc pułapek, zewsząd zguba. Wszędzie, na każdym miejscu rozrzuciła natura Zgubne nasiona podstępnej śmierci. Kiedy stopa śmiertelna stanie na nich, wnet pada Nowa ofiara dla Orku srogiego. O, jakimkolwiek mam cię nazwać imieniem, nimfo, Przebiegająca kwitnące łąki! Tyś, gdym ze zdradliwego spadł konia, przyszła z pomocą Do żwawego ptaka podobna, Biorąc mnie w swoje łaskawe ramiona. Wzywam cię, przybądź! Tu swą stopę skieruj i nie gardź Czcią ci oddaną; gdy, pomny twojej zasługi, tu stawiam Tobie ze świeżej darni ołtarze, Kwiaty znoszę wszelakie oraz sabejskie kadzidło, Wino dwuletnie, a także mleko. Taką ci składam ofiarę za mój ratunek, bogini; Będę co roku składać te dary, Kiedy słońce krążące stale w promiennym rydwanie Znów ten właśnie dzień mi przyniesie.. Ciebie natomiast, zdrajco, miast siodła pańskiego i rzędu Smutne jarzmo i kierat czeka, Ślepy szyb i machina, oraz trudne zmaganie Z kamienistymi bryłami soli. tłum. Elwira Buszewicz |
STRONA 19 |